SZURU-BURU BURY BURKU – czyli recenzja szamponu dla psa Selecta Herba Supreme

Średnio co trzecia osoba, która głaszcze Snupka, stwierdza „ale on ma ładną sierść i jaki on czysty!”. Przyznajemy, kąpiemy Snupiego dość często. (Sam jest sobie winien, wprawdzie wytarzał się w czymś śmierdzącym zaledwie kilka razy w swoim życiu, ale za to często wykorzystuje chwilę naszej nieuwagi i zdobywa głaski od jakiś bezdomnych albo pijaczków… Albo zabieramy go na ognisko, gdzie 30 osób tarmosi go rękami po kiełbaskach, itd. itp. Generalnie mam trochę świra na punkcie bakterii, co jest dość problematyczne przy naszych podróżach 😀 ). Ale wracając do meriutum, średnio wychodzi 1,5 raza w miesiącu. A od listopada do kwietnia bywają okresy, kiedy Snupi ląduje pod prysznicem codziennie. Przynajmniej na opłukanie łap i brzucha z błota oraz ulicznego syfu. Co dziwne, kiedy Snupi biega, to brudzi się mniej, niż kiedy sobie po prostu drepcze – no cóż, najwyraźniej Snupi został wręcz stworzony do naszego aktywnego trybu życia.

Zazwyczaj nie miało dla nas większego znaczenia, jakiego szamponu używamy. Bo zdrową sierść Snupi zawdzięcza przede wszystkim karmie dobrej jakości. Oczywiście szamponów nie kupowaliśmy marketowych za 5 zł, ale każdy następny był inny. Taki, jaki akurat trafił się w promocji przy okazji zakupów w internetowym sklepie zoologicznym.

Teraz w nasze mokre ręce, a właściwie Izy, bo to ona myje Snupiego, gdyż ja dostaję uczulenia od mokrej sierści psa, trafiły 2 szampony Herba Supreme firmy Selecta HTC: jeden uniwersalny a drugi odżywczo-regenerujący. Tutaj znajdziecie całą ofertę z tej serii szamponów http://selectahtc.com.pl/produkty-kategorie/szampony-hipoalergiczne-ziolowe/

Jak się sprawuje produkt podczas kąpieli? Zamiast próbować to opisać, najlepiej pokażę film z mycia, bo będzie na nim wszystko dokładnie widać. Dla tych, którzy myślą „czy ten koleś właśnie każe mi oglądać, jak kąpie psa”, zachętą może być niespotykany na naszych zdjęciach i filmach wizerunek Snupiego bez odstającego w każda stronę futra. Mokry wygląda jak najprawdziwsza foka. Może ta nasza przeprawa przez Atlantyk jeszcze obudzi w nim pradawne morskie instynkty 😀

 

 

Jak zauważyliście, szampon pieni się bardzo dobrze. Według nas to zaleta, bo mycie psa bez poślizgu piany staje się mozolnym wysiłkiem. Zazwyczaj do mycia ogona Snupiego używaliśmy ludzkiego szamponu – zaraz jakaś ześwirowana pańcia zadzwoni ze skargą na nas do Greenpeace, że„przecież pies ma inne PH SKÓRY niż człowiek, że tam jest mnóstw CHEMII”. Cóż… na ogonie Snupka jest tyle niewyczesanego futra (bo bardzo niechętnie udostępnia go do czesania), dodatkowo Snupi cieszy się przez 99,9% swojego życia, więc ogon poleruje każdą napotkaną powierzchnię. Żaden inny szampon dotychczas nie radził sobie z takim wyzwaniem, przynajmniej nie na naszą cierpliwość. Wolimy szybkie mycie odrobiną ludzkiego szamponu, niż 5 razy myć ogon ogromną ilością psiego. Tymczasem Herba Supreme daje radę. Może nie za 1 razem, ale wystarczą 2 tury mydlenia.

Szampon jest naprawdę bardzo wydajny. Na zdjęciu poniżej widać ile ubyło po 1-razowym użyciu każdej butelki na 9 kg psa z ogromną ilością futra. Identyczna ilość, a więc obydwa  rodzaje szamponów są równie wydajne. Koleżanka, która testowała ten szampon pisała, że zużyła prawie cały szampon na 2 średniej wielkości psy i szampon pienił się bardzo słabo (akurat dla niej to zaleta, bo piana może się dostać do oczu psa…). Moja odpowiedź na to jest taka: pomyśl o środowisku naturalnym i nie wywalaj do niego litrów szamponu oraz pamiętaj, że na skórze psa zostają resztki szamponu (im więcej go użyjesz, tym więcej go zostanie, a to nie jest zdrowe dla skóry). Dlatego szamponu nie powinno nakładać się bezpośrednio na skórę psa. Tylko na swoją rękę, dodać odrobinę wody i wtedy zacząć szorować psa. Przy takim rozwiązaniu szampon dużo lepiej się pieni i zużywamy go mniej, niż lejąc go bez umiaru na całą długość grzbietu psa. Butelka Herba Supreme zawiera 250 ml, co jest standardową ilością dla psich szamponów.

Jakie są pozostałe zalety szamponów?

– przezroczysta butelka, dzięki temu wiemy dokładnie ile szamponu zostało

– butelka ma jednakowy na całej swojej długości kształt, dzięki temu jesteśmy w stanie ocenić ile zużywamy na jedno mycie, co, w połączeniu z punktem poprzednim, pozwala z wyprzedzeniem zaplanować zakup nowego szamponu

– butelka jest wąska, więc bardzo wygodnie i pewnie (gdy wszystko jest mokre) się ją trzyma – nawet Iza ze swoimi szczurzymi łapkami daje rade. Wygodnie też szampon można spakować na jakiś wyjazd. No i butelki są bardzo estetyczne, utrzymane w eleganckiej koncepcji. A nie, jak większość szamponów w szaro-burej tubce, albo białym plastiku niczym lekarstwa i chemia ze szpitala 😀

– świetne zamykanie: jednym ruchem kciuka otwieramy i zamykamy – nie ma więc zmartwień o rozlaniu szamponu lub nalanie niechcący wody do środka, gdy odstawiamy go na chwilę przed kolejnym namydlaniem. Szampon możemy postawić w dowolnym, wygodnym dla nas miejscu, podnosić i otwierać jedną ręką, a drugą mamy wolną do trzymania słuchawki prysznica, albo psa – jeśli trafi się taki, który lubi uciekać z kąpieli (my tego problemu nie mamy, Snupi grzecznie czeka na koniec, niczym na ścięcie, ale po kąpieli strzela focha na naszą dwójką – bo ja go zawsze wycieram)

Najważniejszą zaletą szamponu jest jego prawie zdrowy skład. Jak chwali producent: bez parabenów (konserwantów) bez barwników i bez substancji zapachowych. Poświęciłem z 40 minut na rozszyfrowywaniu tych wszystkich składników o dziwacznych nazwach i żaden, który znajduje się w tych szamponach, nie jest uznawany za agresywny. Czemu piszę więc „prawie zdrowy skład”? Bo o każdym z tych składników znalazłem 10 stron mówiących, że dany składnik jest bezpieczny i pochodzenia naturalnego, ale równocześnie znajdywałem ze 2, na których było napisane, że jest szkodliwy. No cóż, ja nie zamierzam wpadać w obłęd i panikę. W takich czasach żyjemy – kiedyś umieraliśmy na zapalenie wyrostka robaczkowego i grypę, teraz będziemy umierać na raka. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i nie stanę się chemikiem i dermatologiem po lekturze kilku artykułów w internecie. Dla mnie najważniejsze, że składniki w tym szamponie nie należą do tych uznawanych za ewidentnie szkodliwe i agresywne. A o tym, czy tak na 100% jest, nigdy się nie dowiemy, bo z jednej strony mamy rozhisteryzowanych hipsterów, którzy wszystko mają za szkodliwe, oprócz swojej ignorancji. A z drugiej lobby branży kosmetycznej, które wyda ogromne sumy, by „udowodnić”, że dany składnik jest bezpieczny.

Jako ciekawostkę powiem Wam jeszcze, że w Polsce nie da się już kupić prawdziwego szarego mydła! Przynajmniej, jeśli chodzi o produkty ogólnodostępne w sklepach w całej Polsce. Szare mydło powinno być pochodzenia potasowego, a nie sodowego. I kolejna ważna rzecz, większość mydeł, które reklamuje się jako zdrowe i naturalne, ma w swoich składach najgorszy syf, łącznie z ropopochodnymi składnikami. Ale nie wchodzę dalej w ten temat, bo to nie miejsce i czas. Powiem tylko tyle, że mój kolega sam robi mydła wyłącznie z wykorzystaniem naturalnych oraz podstawowych składników. Odkąd używam mydeł od niego, to moja skóra jest o wiele ładniejsza i zdrowsza.

Co do zapachów, to szampon faktycznie nie ma żadnych sztucznych środków zapachowych. Odrobina zapachu pochodzi z zawartych ziołowych ekstraktów. Jednak, o ile szampon w butelce jeszcze jakoś pachnie, to pies po kąpieli tego zapachu nie zatrzymuje na sobie ani trochę. Dla jednych będzie to zaleta, dla innych wada – analogicznie, jak używanie płynu zmiękczającego do prania ubrań. Brak zapachu obiektywnie świadczy o jednym. Mianowicie, szampon musi się bardzo dobrze spłukiwać, skoro zostaje tak mało jego cząsteczek, by zachować zapach.

Dla nas cały ten bezpieczny skład szamponu to ogromna zaleta. Bo szukaliśmy produktu, który będzie jak najbardziej bezpieczny dla środowiska. Nie do użytku tutaj w Europie, bo tutaj mamy oczyszczalnie ścieków. Ale na naszą podróż z psem do Ameryki Południowej. Nieraz będziemy musieli umyć Snupiego na łonie natury, (oczywiście nie bezpośrednio w źródle wody, trzeba to robić na lądzie kilkanaście metrów od wody), a chcemy wyrządzić przy tym jak najmniej szkód środowisku.

Pozostałe uwagi do szamponów:

szampon uniwersalny od odżywczo-regenerującego różni się  w składzie jedynie ekstraktem użytych ziół (no chyba, że jeszcze proporcjami pozostałych, co nie jest wyszczególnione)     

-mimo to, po szamponie odżywczym sierść Snupiego faktycznie sprawia wrażenie trochę ładniejszej. Jednak efekt obydwu szamponów zrobił na nas ogromnie pozytywne wrażenie. Po wcześniejszych naszych szamponach Snupi był po prostu umyty oraz trochę bardziej puszysty i miękki. Po Herba Supreme sierść się jakby sama uczesała, włosy się jakby przygładziły i same się układają, a nie sterczą w każdą stronę, a efekt miękkości utrzymuje się dłużej niż po innych szamponach.

Szampony dostępne są w sklepie internetowym matrex.com.pl oraz ruszającym już wkrótce sklepie houseofpets.pl Na jesieni producent uruchamia również własny sklep. Cena butelki to ok. 35 zł.

My chyba na dłużej pozostaniemy wierni tym szamponom.

„Chyba Ty ! Wsadź se te szampony w ***, ja nie chcę się kąpać” 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *